Rozdział 4-Każda sekunda się liczy
-Porwali Lucy. - był zmęczony biegiem więc to wydukał.
-COO???????????????- krzykneli wszyscy, a mistrz spadł ze schodów.
-Ale jak to?
-Kto ją porwał.
Było słychać takie pytania.
-Nie wiem kto to był, ale mieli znak Zerefa.
Mistrz gdy tylko usłyszał imię tej osoby złamał laskę którą trzymał w dłoni i wykrzyczał:
-To oznacza wojnę!!
***
Wybrana przez mistrza grupa poszukiwawcza składająca się z Natsu, Erzy, Grey'a, Wendy, Laxus'a, Gajeel'a, Happy'ego, Carli i Lily'ego wy ruszyła od razu... Wsiedli do pociągu który ruszył od razu... W ciągu 30 min znaleźli się na miejscu. Natsu zaprowadził ich do lasu w którym to się wydarzyło i zaczęli poszukiwania. Wszyscy starali się jak tylko mogli. Carla Happy i Lily szukali z powietrza. Laxus, Natsu, Gajeel i Wendy wyostrzyli swoje zmysły węchu i słuchu. Erza zmieniła swoją zbroje na "Flight" i rozglądała się po okolicy.
W końcu znalazła skrawek ubrania. Było to ubranie porywacza. Wróciła i dała je Natsu.
-To się może sprzydać powiedziała.
-Dzięki.- odpowiedział i powąchał by złapać trop. (aut.Dobry piesek xD)
Następnie dał ją również reszcie potomkom smoków.
Złapali trop i udali się jego śladem. Dotarli do jaskini... Potomkowie smmoków cofnęli się o dwa kroki.
-Co jest?- spytał Gray
-Coś tu śmierdzi- stwierdził Laxus.
-Aaaaaaaaaaaa- usłyszeli
-To krzyk Lucy. Szybko pośpieszmy się.
Wbiegli do jaskini. Pędzili ile się da, na samym czele oczywiści Natsu. Na drodze stanęli im żołnierze. Natsu szybko ich pokonał. I biegi dalej. Znaleźli się przed polaną Na której stała wielka willa.
-Aaaaaaaaaa- usłyszeli znów krzyki. Wbiegli do środka pokonując przeciwników. Natsu wiedział że jest coraz bliżej. Dobiegli do wielkich drzwi. Ognisty chłopak wyważył je i zobaczył coś co spowodowało że krew się w nim gotowała. Widział swoją przyjaciółkę. Była cała w siniakach. Na plecach miała długą i głęboką ranę. Oko miała podbite. Na brzuchu miała troche mniejszą ale głębszą ranę. A z ust lała jej się krew. Wszystkich zamurowało. Była przykuta do ściany. Na szyi miała obroże do której był przyczepiony łańcuch.
-Min...na. - wydukała. Nie miała sił by coś powiedzieć.
-LUCY!!! -Natsu bał się o nią. Uświadomił to sobie kilka dni temu. Uświadomił sobie że ją kocha. Nie jak przyjaciółkę, tylko jako dziewczynę. Nie przeżyłby gdyby ją stracił.
-Nie bój się uratuje cię.
Wielu przeciwników już leżało ale wielu jeszcze walczyło. Wszyscy dawali z siebie wszystko.
-Heh słyszę to. Więc to o nią ci chodzi. (aut.Teraz pewnie pomyślicie że Cobra to jest ale niee)
Zakapturzony mężczyzna podszełd do dziewczyny chwycił bat który był nie daleko i zaczął bić nim Lucy. Natsu nie mógł wytrzymać rzucił się na niego ale, został przygwożdżony przez dwóch osiłków. Widział jak była bita. Jak z jej brzucha leje się krew. Widział jak płacze, jak cierpi. Jego moc wzrosła. Ciało "oblał" ogień.
-Zostawcie ją.
-A co mi zrobisz jak jej nie zostawię?
-ZABIJE
-Nie boje się ciebie.- Po tych słowach wyjął katanę i wbił ją dziewczynie w brzuch.
Natsu nie wytrzymał. Zaatakował. Spalił "winowajce" czynu. Inni w popłochu uciekli.
Podbiegł szybko do dziewczyny wyciągną z niej katanę.
-Wendy!!
-Już idę.- Dziewczynka podbiegła do przyjaciółki i zaczęła leczenie.
-Nat...su dzię...kuje że po mnie przy...sze...dłeś.
-Hej Lucy trzymaj się.- ścisnął jej dłoń. W oczach miał łzy.
Lucy zamkneła oczy.
-Wendy co się dzieje?
-Proszę się nie martwić, wprowadziłam ją w stan śpiączki żeby nie cierpiała.
Ciągle ją leczyła. Poświata nie zniknęła a magini widocznie była zmęczona. W końcu poświata zniknęła. Wszyscy paczyli na nią z miną "i co?"
-Zrobiłam co w mojej mocy. -powiedziała. Nie uśmiechała się więc coś musiało być nie tak.
-Ej Wendy co jest?
-Zrobiłam tyle ile mogłam. Nie mam tu wystarczających leków. A z Lucy~san nie jest najlepiej. Musimy ją szybko zabrać do gildii.
Natsu wziął blondynkę na ręce i wybiegł. Wszyscy za nim. Nie mieli czasu czekać na pociąg.
Podróż zajeła im godzinę... Natsu szybkim ruchem wywalił drzwi do gildii... Wszyscy już się żócili żeby ich przywitać ale gdy zobaczyli Lucy zapadła cisza. Natsu i Wendy udali się do skrzydła leczniczego. Chłopak położył dziewczynę na łóżku. Dziewczyna robiła wszystko co w jej mocy.
-Każda sekunda się liczy.
Kazała chłopakowi żeby wyszedł i poprosiła go by szybko udał się do Wschodniego Lasu po Porlyusice.
-Porlyusica prosze pomóż.
-Czego to?
-Proszę pomóż nam. Lucy jest w ciężkim stanie.
-No dobrze.
Szybko wrócili i poszła (no Natsu został bo zabronili mu wchodzić) na góre do pokoju w którym leżała ranna.
Mo 4 godzinach Wendy i Endo-Grandine wyszły.
-No i?- pierwszy dobiegł Natsu.
-Mimo że tyle się nią zajmowałyśmy, nadal jest w ciężki stanie. Jej serce 2 razy odmawiało pracy. Na szczęście na razie pracuje, ale nie wiem czy z tego wyjdzie.
W oczach chłopaka widać było łzy...
-Dodatkowo miała złamane żebra i prawą nogę oraz krwiaka mózgu. Ale to udało nam się opanować.
-Czy mogę do niej zobaczyć?
-Tak.
-Aha i jeszcze jedno. Uspałam ją n miesiąc.
-Dobrze.
Wyszedł po schodach i wszedł do pokoju. Widział bladą dziewczynę. Wziął krzesło i usiadł obok dziewczyny.
-Hej Lucy.-mówił sam do siebie, ale czuł się lepiej. - Wiesz... Martwimy się. Proszę wyjdź z tego i obudź się. Kiedy to zrobisz będziemy świętować... muszę ci powiedzieć jeszcze jedno...
Wstrzymał się chwile. Wziął głęboki oddech.
- Kocham cie...
W końcu znalazła skrawek ubrania. Było to ubranie porywacza. Wróciła i dała je Natsu.
-To się może sprzydać powiedziała.
-Dzięki.- odpowiedział i powąchał by złapać trop. (aut.Dobry piesek xD)
Następnie dał ją również reszcie potomkom smoków.
Złapali trop i udali się jego śladem. Dotarli do jaskini... Potomkowie smmoków cofnęli się o dwa kroki.
-Co jest?- spytał Gray
-Coś tu śmierdzi- stwierdził Laxus.
-Aaaaaaaaaaaa- usłyszeli
-To krzyk Lucy. Szybko pośpieszmy się.
Wbiegli do jaskini. Pędzili ile się da, na samym czele oczywiści Natsu. Na drodze stanęli im żołnierze. Natsu szybko ich pokonał. I biegi dalej. Znaleźli się przed polaną Na której stała wielka willa.
-Aaaaaaaaaa- usłyszeli znów krzyki. Wbiegli do środka pokonując przeciwników. Natsu wiedział że jest coraz bliżej. Dobiegli do wielkich drzwi. Ognisty chłopak wyważył je i zobaczył coś co spowodowało że krew się w nim gotowała. Widział swoją przyjaciółkę. Była cała w siniakach. Na plecach miała długą i głęboką ranę. Oko miała podbite. Na brzuchu miała troche mniejszą ale głębszą ranę. A z ust lała jej się krew. Wszystkich zamurowało. Była przykuta do ściany. Na szyi miała obroże do której był przyczepiony łańcuch.
-Min...na. - wydukała. Nie miała sił by coś powiedzieć.
-LUCY!!! -Natsu bał się o nią. Uświadomił to sobie kilka dni temu. Uświadomił sobie że ją kocha. Nie jak przyjaciółkę, tylko jako dziewczynę. Nie przeżyłby gdyby ją stracił.
-Nie bój się uratuje cię.
Wielu przeciwników już leżało ale wielu jeszcze walczyło. Wszyscy dawali z siebie wszystko.
-Heh słyszę to. Więc to o nią ci chodzi. (aut.Teraz pewnie pomyślicie że Cobra to jest ale niee)
Zakapturzony mężczyzna podszełd do dziewczyny chwycił bat który był nie daleko i zaczął bić nim Lucy. Natsu nie mógł wytrzymać rzucił się na niego ale, został przygwożdżony przez dwóch osiłków. Widział jak była bita. Jak z jej brzucha leje się krew. Widział jak płacze, jak cierpi. Jego moc wzrosła. Ciało "oblał" ogień.
-Zostawcie ją.
-A co mi zrobisz jak jej nie zostawię?
-ZABIJE
-Nie boje się ciebie.- Po tych słowach wyjął katanę i wbił ją dziewczynie w brzuch.
Natsu nie wytrzymał. Zaatakował. Spalił "winowajce" czynu. Inni w popłochu uciekli.
Podbiegł szybko do dziewczyny wyciągną z niej katanę.
-Wendy!!
-Już idę.- Dziewczynka podbiegła do przyjaciółki i zaczęła leczenie.
-Nat...su dzię...kuje że po mnie przy...sze...dłeś.
-Hej Lucy trzymaj się.- ścisnął jej dłoń. W oczach miał łzy.
Lucy zamkneła oczy.
-Wendy co się dzieje?
-Proszę się nie martwić, wprowadziłam ją w stan śpiączki żeby nie cierpiała.
Ciągle ją leczyła. Poświata nie zniknęła a magini widocznie była zmęczona. W końcu poświata zniknęła. Wszyscy paczyli na nią z miną "i co?"
-Zrobiłam co w mojej mocy. -powiedziała. Nie uśmiechała się więc coś musiało być nie tak.
-Ej Wendy co jest?
-Zrobiłam tyle ile mogłam. Nie mam tu wystarczających leków. A z Lucy~san nie jest najlepiej. Musimy ją szybko zabrać do gildii.
Natsu wziął blondynkę na ręce i wybiegł. Wszyscy za nim. Nie mieli czasu czekać na pociąg.
Podróż zajeła im godzinę... Natsu szybkim ruchem wywalił drzwi do gildii... Wszyscy już się żócili żeby ich przywitać ale gdy zobaczyli Lucy zapadła cisza. Natsu i Wendy udali się do skrzydła leczniczego. Chłopak położył dziewczynę na łóżku. Dziewczyna robiła wszystko co w jej mocy.
-Każda sekunda się liczy.
Kazała chłopakowi żeby wyszedł i poprosiła go by szybko udał się do Wschodniego Lasu po Porlyusice.
-Porlyusica prosze pomóż.
-Czego to?
-Proszę pomóż nam. Lucy jest w ciężkim stanie.
-No dobrze.
Szybko wrócili i poszła (no Natsu został bo zabronili mu wchodzić) na góre do pokoju w którym leżała ranna.
Mo 4 godzinach Wendy i Endo-Grandine wyszły.
-No i?- pierwszy dobiegł Natsu.
-Mimo że tyle się nią zajmowałyśmy, nadal jest w ciężki stanie. Jej serce 2 razy odmawiało pracy. Na szczęście na razie pracuje, ale nie wiem czy z tego wyjdzie.
W oczach chłopaka widać było łzy...
-Dodatkowo miała złamane żebra i prawą nogę oraz krwiaka mózgu. Ale to udało nam się opanować.
-Czy mogę do niej zobaczyć?
-Tak.
-Aha i jeszcze jedno. Uspałam ją n miesiąc.
-Dobrze.
Wyszedł po schodach i wszedł do pokoju. Widział bladą dziewczynę. Wziął krzesło i usiadł obok dziewczyny.
-Hej Lucy.-mówił sam do siebie, ale czuł się lepiej. - Wiesz... Martwimy się. Proszę wyjdź z tego i obudź się. Kiedy to zrobisz będziemy świętować... muszę ci powiedzieć jeszcze jedno...
Wstrzymał się chwile. Wziął głęboki oddech.
- Kocham cie...
***
Koniec 4 rozdziału.
Jak pisałam to co się stało z Lucy, przypomniało mi się jak wyglądał moja siostra cioteczna po wypadku.
No ja jej nie widziałam ale mama mówiła mi jak wygląda.
No na pewno moja siostra wyglądała o wiele gorzej.
Harrah's Cherokee Casino Resort - KSHRM
OdpowiedzUsuńHarrah's Cherokee Casino 춘천 출장안마 Resort, Cherokee, North Carolina. 3131 인천광역 출장샵 US. Elevate 광명 출장마사지 to the next level 안동 출장샵 by elevating the hotel, spa, casino and 전주 출장샵 conference tower to