Na sam początek wybaczcie że nie pisałam... Nie miałam weny... A teraz rozdział...
***
Rozdział 3-Porwanie
***
Rozdział 3-Porwanie
-Jak rozpoznać kiedy się w kimś zakochałeś?
-To takie piękne uczucie. Masz tak jakby motylki w brzuchu. Zaczynasz myśleć tylko o tej osobie. A czemu pytasz?
-Nieważne, tylko się pytam
-" Pewnie myśli tylko o Lisannie. A mi mówi że nie ważne żeby mnie nie zranić"- myślała.
- No cóż czas spać. - powiedział i poszedł do łazienki. A potem dziewczyna.
***
Nastał kolejny dzień. Lucy obudziła się i pierwsze co zobaczyła to twarz chłopaka który spał obok niej. Dziwiło ją to bo miał swoje łóżko. Postanowiła wziąć małą kąpiel. Siedziała 10 min.
-"Hmm dlaczego? Dlaczego on spał w moim łóżku?" - rozmyślała
- Nie. Nie będę się tym teraz martwić.
Wyszła ubrała się i poszła zrobić śniadanie.
-Ohayou Luce... - powiedział Natsu wchodząc do kuchni. - Co tam pichcisz? - spytał
-Jajecznicę. -popatrzyła na chłopaka który trzymał się za brzuch. - Co ci...- Nie skończyła bo chłopak szybko odpowiedział
- U-mie-ram - z - gło-du. - Wydukał.
-Okey, okey... Trzymaj.
-Dzięki.
Nie ma za... - nie zdążyła odpowiedzieć bo usłyszała...
-Dokładka !!!
-Jezu, gdzie ty to mieścisz?
-Nie pytaj.
-Okey idziemy na misje!! Okrzykną radośnie...
-Okey.
- Przynajmniej Happi'ego nie ma - myślała
***
Pół godziny po...
Lucy i Natsu szli drogą która prowadziła wprost do lasu w którym była pewna jaskinia.
-Czuje jakąś złą aure.
-No co ty Luce... ja nic nie czuje.
-Ale ja tak. Mam złe przeczucia.
- Nie gadaj głupot.
Natsu nie słyszał żadnej odpowiedzi.
-Luce? Ej, Luce?- odwrócił się a tam nikogo nie było.
-Lucy!!!!!!!! Gdzie jesteś? Ej nie rób sobie żartów.- krzyczał w niebo głosy, ale nic.
-Cholera, Lucy słyszysz mnie?- znowu krzykną i znów odezwała się głucha cisza.
Rzucił się w bieg... Biegł szybciej niż gepard.
-A niech to. Gdyby był tu Happy to bym przeszukał większy teren.
-POMOCY!!!!!- usłyszał głos przyjaciółki.
Lucy!!- Biegł za głosem.
Nagle zobaczył 10 ludzi ze znakiem, znakiem którego nie spodziewał się jeszcze zobaczyć.
-Masaka, to przecież...
(wybaczcie nie znalazłam innego.)- Natsu pomóż...
Nie skończyła gdyż została uderzona w głowę.
-Lucy.
Po chwili Natsu tak samo oberwał i stracił przytomność. Po 2 godzinach się ocknął.
***
W gildii.
-Mam nadzieje że Natsu nic nie jest.- powiedział smutny Happy.
-Dajżobuja (sory nie wiem jak to się pisze) Happy. - Powiedziała Mira jak zawszę uśmiechnięta.
-Ej Mira-chan mogę poprosić o jeszcze jedno piwo?!- W tle było słychać jak Wakaba krzyczy.
-Ej Wakaba nie za dużo to? - odpowiedział Makao.
-Hehe *hyc* chło*hyc*paki*hyc*piwa*hyc*nig*hyc*dy*hyc*nie*hyc*za*hyc*mało*hyc*
-Cana nie powinnaś tyle pić-upominała ją biała kotka.
-Nie martw się Carla. Nic mi nie będzie.
-Ej Wakaba nie za dużo to? - odpowiedział Makao.
-Hehe *hyc* chło*hyc*paki*hyc*piwa*hyc*nig*hyc*dy*hyc*nie*hyc*za*hyc*mało*hyc*
-Cana nie powinnaś tyle pić-upominała ją biała kotka.
-Nie martw się Carla. Nic mi nie będzie.
***
Biegł, i biegł... Nigdzie jej nie było. Nie mógł się poddać... Ale postanowił wrócić do Fairy Tail i prosić ich o pomoc... Bał się o nią. Była dla niego ważna. Poszedł na stacje.Wsiadł do pociągu. Był tak zestresowany że nawet mdłości sobie odpuścił. Po 2 godzinach dojechał.
Rzucił się pędem w stronę gildii. Szybkim ruchem wykopał drzwi z zawiasów i wskoczył do środka.
-Nat... - Lisanna krzyknęła ze szczęścia, ale chłopak przerwał jej w połowie...
-Porwali Lucy. - był zmęczony biegiem więc to wydukał.
-COO???????????????- krzykneli wszyscy, a mistrz spadł ze schodów.
-Ale jak to?
-Kto ją porwał.
Było słychać takie pytania.
-Nie wiem kto to był, ale mieli znak Zerefa.
Mistrz gdy tylko usłyszał imię tej osoby złamał laskę którą trzymał w dłoni i wykrzyczał:
-To oznacza wojnę!!
***
Wiem badziewne co nie?
Jak by ktoś nie wiedział to końcówka wzięta z anime... Tak mi się spodobała.
No oczywiście tam było gdy mistrz zobaczył kto tak pięknie urządził Levy, Jet'a i Droy'a.
No ale okey.
Przypominam pod każdym rozdziałem można składać zamówienia na one-shot'y.
Ale piszcie jakie paringi. No i gatunki. Bye bye.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz