16 mar 2016

Ogłoszenia parafialne

Gomen że nie nie ma mnie przez długi czas.. Postanowiłam że te rozdziały wkrudce znikną i powstaną zupełnie inne. Na te co są teraz nie mam pomysłu. 

31 gru 2014

Rozdział 6. - Powrót do żywych
-Czemu? Czemu?!-opuścił swoją głowę.
Samotna łza spłynęła na pierś Lucy, gdzie znajdowało się jej już niebijące serce. Jednak czy aby na pewno niebijące?
 Nagle jej ciało zaczęło świecić. Kolor jej skóry wrócił.Jej serce znów zaczęło bić. Wendy wparowała do pokoju. 
-To chyba jakiś cud!-krzykneła
Lucy odworzyła swoje oczy.
-Co się dzieje.-zapytała
-Lucy!-krzyknął uradowany Natsu
-Co się dzieje..-spytała ponownie
-Przez pewien czas twoje serce nie biło.-powiedział Gray
-Co?!-zdziwiła się.
-Czy możecie nas zostawić?-spytał Natsu
Wszyscy wyszli. W sali zostali tylko różowo włosy i blondynka.
-Luce?
-Tak?
-Słyszałąś może co ówiłem?
-Kiedy?
-Gdy byłaś nieprzytomna.
-To że mnie kochasz?
-Więc słyszałaś?-szepnął zawstydzony.
-Tak.
Złapał jej dłoń.
-A ty?
-Co ja?
-Kochasz mnie?
-Natsu.-wyszeptał jej imię.
-Tak?
-Ja..-zaczeła
W tej chwili do sali weszli Wendy i mistrz.
-Lucy~san możesz jutro wyjść.
-Jutro urządzamy wielką imprezkę.-powiedział Makarov, po czym wyszli.
-Powiesz?
-Natsu kocham cię.
Chłopak ucieszył się. Przytulił się do dziewczyny.
-Kocham cię.-powtórzył. 
Rękę położył na jej policzku. Usiadł na łóżku i przymknął oczy. Lucy zrobiła to samo. Ich usta dzieliły milimetry. W końcu. Pocałunek był delikatny, ale wyrażał wiele uczuć. To był ich pierwszy w życiu pocałunek. Po chwili oderwali się od siebie.
-Powinnaś jeszcze odpoczywać.
-Racja.
Chłopak wyszedł.
*Następny dzień 16:00*
Lucy zeszła na dół. Wszyscy wiedzieli że ona i Natsu są razem. Oczywiście nie obyło nie bez pytań. Usiadła na krześle przy barze. Mira podała jej sok.
-I jak?-zapytała po chwili?
-CO jak?-nie wiedziała o co chodzi.
-No jak się chodzi z Natsu?
-A jest kochany... Trochę nadopiekuńczy.-uśmiechnęłam się.
-Ne ne jak całuje?-spytała Levy,
Lucy wypluła cały sok. I cała czerwona zaczęła się jąkać.
-Eee..no.. ten. Całowaliśmy się tylko raz.
-To ma takie miękkie usta.
-Zazdroszczę też chce...-zachichotała.
-No a Gajeel?
-On co ty.... nie lubię go.- zarumieniła się.
*Godzina 3 w nocy*
Zabawa na całego no Lucy postrzępiła się trochę. Była trzeźwa więc mogła "pilnować" Natsu który był strasznie upity. Mógł robić co chce i nie myślał o konsekwencjach. W końcu zrobił coś co zszokowało Lucy . Nie mogła w to uwierzyć. Natsu...
***
No jednak w sylwester wrzucam ale rozdział jest.

8 gru 2014

Rozdział 5 czy nie żyje?
-Kocham cię...
***
Lisanna która właśnie miała wejść zatrzymała się. Coś w niej pękło. Do tej pory lubiła Lucy, lecz teraz poczuła inne uczucie. NIENAWIŚĆ. Nienawiść ponieważ odebrała jej osobę którą kochała. Cofnęła się i uciekła.
*Natsu* 
-Heh... i po co ja to teraz mówię. Przecież i tak mnie nie słyszysz.-delikatnie musnął jej czoło.
*Lucy*
-Kocham cię....-usłyszała. Dziewczyna dryfowała w powietrzu.
-Czyj to głos? Natsu?-zamyślała się.
-Nie. To nie może być jego głos. Przecież jest moim przyjacielem. On kocha Lisanne.
Nie chciała robić sobie nadzieje ale krzyknęła.
-Też cię kocham!!!-odpowiedziała cisz. Nagle poczuła że robi się... cięższa.
-Lucy!!-usłyszała jego krzyk. Słyszała w nim strach. -LUCY!!!-znów.
*Natsu*
-Wendy. Szybko choć tu.-ona także go słyszała.
-Co się stało?-spytała małą niebiańska zabójczyni.
-Coś się dzieje z Lucy.
-Prosze szybko wyjść.-Marvell podbiegła do łóżka. Nad blondynką pojawiła się blado błękitna powłoka.
-Proszę. Uratuj ją. 
-Robię co w mojej mocy.
Minęły dwie godziny. Wendy wyszła ze łzami w oczach.
-Ona...ona nie żyje.
-C...c...co?!-wszyscy krzykneli z niedowierzeniem.
Natsu stanęły łzy w oczach. Szybko pobiegł na górę. Wbiegł do pokoju. Zobaczył ją. Leżała blada na łóżku. Podszedł do dziewczyny, chwycił jej dłoń i usiadł obok. Zaczął płakać. Jego łzy plamiły koszule którą miała na sobie.
-Dlaczego? Czemu umarłaś. -nadal płakał
-Czemu??!!
Wszyscy stali w drzwiach. Przyglądali się tej sytuacji, lecz nie spodziewali się tego co zrobił ognisty smoczy zabójca. Pocałował ją jedną ręką gładząc jej policzek. Po chwili się odkleił.
-Czemu? Czemu?!-opuścił swoją głowę.
Samotna łza spłynęła na pierś Lucy, gdzie znajdowało się jej już niebijące serce. Jednak czy aby na pewno niebijące?
***
Doczekaliście się. 
Nareszcie kolejny rozdział.
Wybaczcie ale nie miałam czasu pisać ale teraz mam czas wiec pisze.
Czekajcie na kolejny. Może się pojawi jeszcze przed świętami w ostateczności przed sylwestrem.

25 lip 2014

Oke to dla mojej kochanej Ani Książek z Klasy z jej udziałem.
***
One-shot  Ania x Grey - Lodowa, a jednak ciepła miłość
Poranne słońce wstało nad Magnolią. Promienie dotarły do pokoju  magini wody. Wynajmowała dom tam gdzie Lucy więc były sąsiadkami. Ubrała się, uczesała, zjadła śniadanie i wyszła. Po drodze spotkała swoją koleżankę.
-Witaj Lucy!- krzyknęła
-O witaj Ania, co tam?
-A wszystko w porządku, a u ciebie?
-A no jakoś tak. Jak zwykle obudziłam się i zobaczyłam obok siebie Natsu. Co za głupek. Jeszcze ten durny kocur i to jego "oni się luuuuuuubią" mnie dobija.
-Heh no to nieźle. 
-A tak w ogóle toooo... masz chłopaka?
-Nie... nie mam.
-Aaaa... podoba ci się ktoś z gildii?
-No można tak powiedzieć.
-A kto?- zaciekawiona brnęła dalej.
-No... - zaczęła- Gray -dodała ciszej ale koleżanka to usłyszała.
-No no no... pięknie
Ania tylko zarumieniła się.
-Ale proszę nie mów nikomu. 
-Dobrze
Nie zauważyły że znajdowały się tuż przed gildią. Weszły powoli do środka unikając nadlatujących krzeseł.
-Cześć wszystkim.
-Cześć
-Hejo
-Co tam?
Takie odpowiedzi uzyskały. Ania podeszła do baru i usiadła na stołku.
-Cześć Mira.- przywitała się magini wody
-Witaj, napijesz się czegoś?
-A, poproszę piwo.
-Proszę.
-Dzięki.
Upiła łyk i zaczęła rozglądać się po gildii. Swój wzrok zatrzymała na granatowowłosym. Siedział w samych bokserkach. Lekko się zarumieniła, ale szybko się otrząsnęła. Wiedziała że traktuje ją jako przyjaciółkę. Zresztą przy nim zawsze kręciła się Juvia. Jej magia była taka sama. Deszczowa kobieta też panowała nad wodą. 
-"Heh miłość nie jest dla mnie, on może woli tą całą Juvie. A ja wole nie mieć z nią styczności"- pomyślała.
-Ooo czy mi się wydaje czy ty zakochałaś ci w Gray'u?- podeszła i zagadała Mira
-Ciiii nie chce żeby ktoś słyszał a w szczególności ona- popatrzyła na niebiesko włosą.
-Och jak słodko- białowłosa się zarumieniła. No tak największa swatka w Fairy Tail.
-Zresztą widzę że on też na ciebie patrzy zarumieniony. 
-Co? 
-Nie co tylko tak. No już idź do niego zagadaj.- Mira pchnęła blondwłosą w stronę chłopaka.
-YYY... Cześć. -zatrzeła. Nie wiedziała co mówić.
-Cześć - odpowiedział. Próbował być obojętny ale nie mógł. 
-Czy może wybrałbyś się gdzieś ze mną?
-Nie mam czasu - odpowiedział.
-Aha. No cóż - posmutniała.
Wyszła. Dopiero wtedy popłakała się... Gray w tej chwili stał przed oknem. Widział jej łzy. Serc go zabolało. 
-"Miłość... wiedziałam że to nie dla mnie." - myślała.
-"Czemu... czemu się nie zgodziłem? Czy naprawdę ją zraniłem? I to wszystko że to ja chciałem ją zaprosić?"- po głowie chłopaka też chodziły różne myśli. To prawda zakochał się w Ani. Szykował jej niespodziankę przy której miał ej wyznać miłość chciał by wszystko było idealne.
-Cholera czemu jestem taką idiotką.- obwiniała się. Leżała na łóżku w domu. -Jak ja mogłam się w nim zakochać.
***
Biegł, nie zwracając uwagi na to że potrąca ludzi.
 -Co ja zrobiłem. Czy ona naprawdę mnie kocha? A może traktuje mnie jak zwykłego przyjaciela?
Przystanął w miejscu i pomyślał.
-"Nie. Nie mogę teraz tak tego zostawić"
Zmienił kierunek biegu. Wbiegł do sklepu z pięknymi sukienkami.
-Dzień dobry-powiedział
-Witam w naszym sklepie. W czym możemy pomóc?
-Chciałbym kupić sukienkę dla... no przyszłej dziewczyny.
-Nie rozumiem
-Nie ważne.- powiedział i odszedł.
Chodził po całym sklepie. W końcu znalazł idealny komplet. Składał się z długiej niebieskiej sukni, białych rękawiczek i błękitnych szpilek.
-Będzie idealne.
Podszedł do lady. kupił i wyszedł. Wrócił do domu. Wyjął ubrania z torby i zapakował do pięknego pudełka. Napisał także karteczkę. Wyszedł i skierował się do domu Lucy. Gdy był na miejscu wskoczył do mieszkania magini gwiezdnej energi.
-Gray... Co ty tu robisz?
-Mam do ciebie prośbę. Nie chce dawać Ani osobiście tego prezentu. Możesz go dać ty?
-Ale co mam powiedzieć?
-No nie wiem... O mam. Na prezencie jest naklejona kartka "Dla Ani". Powiesz że ktoś się pomyli i tobie podłożył prezent. 
-No okey. 
-Dzięki to pa.
Wyskoczył a Lucy szybko popędziła pod drzwi koleżanki. Zapukała.
-Kto tam?
-To ja Lucy.
-Wejdź.
Weszła dała jej prezent i powiedziała.
-To dla ciebie. Ktoś to podłożył pod moje drzwi.
-Dzięki.
Lucy wyszła.
-Hmm ciekawe co to?
Otworzyła i zobaczyła piękną sukienke.
-Jaka cudna.
Wyjęła i przymierzyła.
-O jeszcze jakaś karteczka.
"Ten prezent jest dla ciebie. Mam nadzieje że piękny. Czekam dziś 
nad jeziorem Wiktorii. (nie chciało mi się szukać jeziora nad którym Natsu łowi
rybki dla Happi'ego)
Przyjdź w tej sukni o 18.00.
~Tajemniczy wielbiciel"
-OOO jak słodko ciekawe kto to?
Bez większych ceregieli ubrała się i wyszła. Gdy doszła czekała ją niespodzianka...
-Gray?!
-W końcu się zjawiłaś. - uśmiechnął się
-To ty mi dałeś ten prezent?
-Tak.
-Aha.
Chłopak podszedł do swojej przyjaciółki.
-Chodź ze mną.- dał jej rękę.
Doszli do pięknie odstawionego stolika. Był przygotowany pyszny kurczak. Zaczęli jeść. 
-Smakuje?
-Tak.
-Muszę ci coś powiedzieć.
-O co chodzi?- spytała widząc że chłopak próbuje schować twarz.
-No... wiesz... bo... czy... ty... -jąkał się
-Wydusisz to z siebie?- spytała
-Zostanieszmojądziewczyną?- spytał szybko
-Co? Nie zrozumiałam.
-Zostaniesz moją dziewczyną?
Anie zamurowało. No jej twarzy pojawiły się pokaźnie rumieńce.
-Tak.-powiedziała cicho. Gray nie usłyszał.
-Możesz powtórzyć?
-Tak.- Powiedziała głośniej.
Chłopak szczęśliwy podszedł do niej, złapał za rękę i pomógł wstać. Mag lodu zbliżył swoją twarz do jej. Delikatnie i niepewnie musnął jej usta. Delikatnie ją pocałował lecz po chwili stał się to pełny namiętności pocałunek. Poczuli że po ich policzkach leje się jakaś ciecz. Niechętnie oderwali się od siebie i popatrzyli w górę. Rozpadało się. Ania mimo że była magiem wody, to nie lubiła takiej pogody. Wybiegli z lasu i udali się w kierunki miasta.
-Chodźmy do mnie. Jest bliżej.
-Okey.
Pobiegli do domu chłopaka. Zdecydowanie był bliżej. Zdjęli przemoczone buty i weszli do pokoju.
-Idź weź prysznic, bo mi się tu jeszcze rozchorujesz. -powiedział i zbliżył swoją twarz do ucha dziewczyny.- A tego byśmy nie chcieli prawda?- jego oddech drażnił ciało Ani. Dziewczyna oblała się rumieńcem.
-Łazienka jest tutaj- pokazał na drzwi. 
Dziewczyna weszła do łazienki, rozebrała się, nalała wody do wanny i weszła. Rozmyślał co się jeszcze może stać. Minęło około 15 min. i wyszła. Jednak zapomniała o jednym... nie miała ciuchów na zmianę. Postanowiła że spyta się Gray'a czy nie ma jakiejś pożyczyć. Uchyliła lekko drzwi i zobaczył go bez koszuli na ziemi robiącego pompki. Widział jak jego każdy mięsień pracuje. Zamknęła drzwi i opadła na podłogę.Po pięciu minutach postanowiła jeszcze raz. Znów uchyliła drzwi.
-Eee... Gray... nie masz jakiejś koszuli pożyczyć?
Chłopak odwrócił się w jej stronę a na jego twarzy pojawiły się dwa wielkie rumieńce.
-J-jasne ż-że m-mam... -wyjąkał. Podszedł do szafy wyciągną w miarę czystą koszule i podał jej. Szybko się ubrała (pod spód założyła tylko dolną część bielizny, górna jej zmokła) i wyszła.
-Ładnie na tobie leży.
-Dziękuje.
Po niej to chłopak poszedł się myć. W miedzy czasie Ania obejrzała dom... miał bardzo przytulnie. Gdy Gray wyszedł zobaczył jak dziewczyna leży na łóżku. Blondynka słysząc że drzwi do łazienki się otwierają odwróciła się. Był w samych bokserkach. Zarumieniła się. Granatowo-włosy widząc to, poczuł jak coś w niego wstąpiło. Podszedł do dziewczyny i złożył na jej ustach delikatny pocałunek. Lecz on mu nie wystarczał. Zaczął ją namiętnie całować. Nawet nie zauważyli kiedy leżeli na łóżku.
-Gray.
Przyłożył palec do ust i powiedział do ucha.
-Ciii, nie psuj tej chwili.
+18
Zaczął całować jej szyje. Lekko zadrżała. Znów wrócił do pocałunków. Jedną rękę włożył pod  koszulkę. Gładził jej brzuch, ciągle idąc w górę. W końcu dotarł to upragnionego miejsca. Złapał jedną z piersi i począł ją delikatnie masować (ruchem okrężnym xD ). Zdjął z niej koszulę. 
-I po co ona ci była.- zaśmiał się cicho.
Jedną ręką kontynuował masaż. Drugą pierś zaczął całować. W końcu wziął jej sutka do ust. Ssał go i lekko przygryzał. Książek jęczała z podniecenia. (aut. jak to w tej piosence "Jęczała z podniecenia głowę odchylając w tył. Z całych sił ją tłuk chodź wiedział że tak nie można. Zdarł sobie skórę z kostek a ona w końcu doszła." xD)
Drugą ręką zjechał niżej do majtek. Zdjął je. Ania czując to zarumieniła się. Ale postanowiła że nie będzie gorsza. Zmienili pozycje. Teraz ona była u góry. Zdjęła z niego spodnie. Po chwili zaczęła bawił się jego członkiem. Cicho mruczał z tej przyjemności. Jednak nie pozwolił jej długo tego robić. Znów zmienili pozycje i znów był nad nią. 
-Ufasz mi? -spytał
-Tak.
Wpił się w jej usta. Penetrował je językiem. A chwile po... Wbił się w nią. Poczuła ból. Gdyby nie jego usta to pewnie zbudziła by pół miasta swoim krzykiem. Na początku poruszał się delikatnie, lecz po chwili przyszył. Przestał ją całować i zajął się "robotą" (xD). W ciągu 1 godziny zmienili pozy 5 razy. Każdy jęk który dziewczyna wydała był melodią dla jego uszu.
W Końcu doszedł. Opadł z sił. Leżeli obok siebie pacząc sobie w oczy. 
-Kocham cię Ania.
-Ja ciebie też Gray.
Usta kochanków złączyły się w namiętnym pocałunku.
-Pójdziesz jutro ze mną na misje? 
-Pewnie.
-No teraz idź już spać, kotku.
-Dobranoc.
Usnęła wtulona w jego tors.
Chłopak przykrył ją kocem i po chwili także usną
 ***
No podobało się ?
Jak nie to powiedz.

10 lip 2014

Rozdział 4-Każda sekunda się liczy
-Porwali Lucy. - był zmęczony biegiem więc to wydukał.
-COO???????????????- krzykneli wszyscy, a mistrz spadł ze schodów.
-Ale jak to?
-Kto ją porwał.
Było słychać takie pytania.
-Nie wiem kto to był, ale mieli znak Zerefa. 
Mistrz gdy tylko usłyszał imię tej osoby złamał laskę którą trzymał w dłoni i wykrzyczał:
-To oznacza wojnę!!
***
 Wybrana przez mistrza grupa poszukiwawcza składająca się z Natsu, Erzy, Grey'a, Wendy, Laxus'a, Gajeel'a, Happy'ego, Carli i Lily'ego wy ruszyła od razu... Wsiedli do pociągu który ruszył od razu... W ciągu 30 min znaleźli się na miejscu. Natsu zaprowadził ich do lasu w którym to się wydarzyło i zaczęli poszukiwania. Wszyscy starali się jak tylko mogli. Carla Happy i Lily szukali z powietrza. Laxus, Natsu, Gajeel i Wendy wyostrzyli swoje zmysły węchu i słuchu. Erza zmieniła swoją zbroje na "Flight" i rozglądała się po okolicy. 














W końcu znalazła skrawek ubrania. Było to ubranie porywacza. Wróciła i dała je Natsu.
-To się może sprzydać powiedziała.
-Dzięki.- odpowiedział i powąchał by złapać trop. (aut.Dobry piesek xD)
Następnie dał ją również reszcie potomkom smoków.
Złapali trop i udali się jego śladem. Dotarli do jaskini... Potomkowie smmoków cofnęli się o dwa kroki. 
-Co jest?- spytał Gray
-Coś tu śmierdzi- stwierdził Laxus.
-Aaaaaaaaaaaa- usłyszeli
-To krzyk Lucy. Szybko pośpieszmy się.
Wbiegli do jaskini. Pędzili ile się da, na samym czele oczywiści Natsu. Na drodze stanęli im żołnierze. Natsu szybko ich pokonał. I biegi dalej. Znaleźli się przed polaną Na której stała wielka willa.
-Aaaaaaaaaa- usłyszeli znów krzyki. Wbiegli do środka pokonując przeciwników. Natsu wiedział że jest coraz bliżej. Dobiegli do wielkich drzwi. Ognisty chłopak wyważył je i zobaczył coś co spowodowało że krew się w nim gotowała. Widział swoją przyjaciółkę. Była cała w siniakach. Na plecach miała długą i głęboką ranę. Oko miała podbite. Na brzuchu miała troche mniejszą ale głębszą ranę. A z ust lała jej się krew. Wszystkich zamurowało. Była przykuta do ściany. Na szyi miała obroże do której był przyczepiony łańcuch. 
-Min...na. - wydukała. Nie miała sił by coś powiedzieć.
-LUCY!!! -Natsu bał się o nią. Uświadomił to sobie kilka dni temu. Uświadomił sobie że ją kocha. Nie jak przyjaciółkę, tylko jako dziewczynę. Nie przeżyłby gdyby ją stracił.
-Nie bój się uratuje cię.
Wielu przeciwników już leżało ale wielu jeszcze walczyło. Wszyscy dawali z siebie wszystko. 
-Heh słyszę to. Więc to o nią ci chodzi. (aut.Teraz pewnie pomyślicie że Cobra to jest ale niee)
Zakapturzony mężczyzna podszełd do dziewczyny chwycił bat który był nie daleko i zaczął bić nim Lucy. Natsu nie mógł wytrzymać rzucił się na niego ale, został przygwożdżony przez dwóch osiłków. Widział jak była bita. Jak z jej brzucha leje się krew. Widział jak płacze, jak cierpi. Jego moc wzrosła. Ciało "oblał" ogień. 
-Zostawcie ją. 
-A co mi zrobisz jak jej nie zostawię?
-ZABIJE
-Nie boje się ciebie.- Po tych słowach wyjął katanę i wbił ją dziewczynie w brzuch. 
Natsu nie wytrzymał. Zaatakował. Spalił "winowajce" czynu. Inni w popłochu uciekli. 
Podbiegł szybko do dziewczyny wyciągną z niej katanę.
-Wendy!! 
-Już idę.- Dziewczynka podbiegła do przyjaciółki i zaczęła leczenie.
-Nat...su dzię...kuje że po mnie przy...sze...dłeś.
-Hej Lucy trzymaj się.- ścisnął jej dłoń. W oczach miał łzy.
Lucy zamkneła oczy.
-Wendy co się dzieje?
-Proszę się nie martwić, wprowadziłam ją w stan śpiączki żeby nie cierpiała.
Ciągle ją leczyła. Poświata nie zniknęła a magini widocznie była zmęczona. W końcu poświata zniknęła. Wszyscy paczyli na nią z miną "i co?" 
-Zrobiłam co w mojej mocy. -powiedziała. Nie uśmiechała się więc coś musiało być nie tak.
-Ej Wendy co jest?
-Zrobiłam tyle ile mogłam. Nie mam tu wystarczających leków. A z Lucy~san nie jest najlepiej. Musimy ją szybko zabrać do gildii. 
Natsu wziął blondynkę na ręce i wybiegł. Wszyscy za nim. Nie mieli czasu czekać na pociąg.
Podróż zajeła im godzinę... Natsu szybkim ruchem wywalił drzwi do gildii... Wszyscy już się żócili żeby ich przywitać ale gdy zobaczyli Lucy zapadła cisza. Natsu i Wendy udali się do skrzydła leczniczego. Chłopak położył dziewczynę na łóżku. Dziewczyna robiła wszystko co w jej mocy. 
-Każda sekunda się liczy.
Kazała chłopakowi żeby wyszedł i poprosiła go by szybko udał się do Wschodniego Lasu po Porlyusice. 
-Porlyusica prosze pomóż.
-Czego to?
-Proszę pomóż nam. Lucy jest w ciężkim stanie. 
-No dobrze.
Szybko wrócili i poszła (no Natsu został bo zabronili mu wchodzić)  na góre do pokoju w którym leżała ranna.
Mo 4 godzinach Wendy i Endo-Grandine wyszły. 
-No i?- pierwszy dobiegł Natsu. 
-Mimo że tyle się nią zajmowałyśmy, nadal jest w ciężki stanie. Jej serce 2 razy odmawiało pracy. Na szczęście na razie pracuje, ale nie wiem czy z tego wyjdzie. 
W oczach chłopaka widać było łzy...
-Dodatkowo miała złamane żebra i prawą nogę oraz krwiaka mózgu. Ale to udało nam się opanować.
-Czy mogę do niej zobaczyć?
-Tak.
-Aha i jeszcze jedno. Uspałam ją n miesiąc.
-Dobrze.
Wyszedł po schodach i wszedł do pokoju. Widział bladą dziewczynę. Wziął krzesło i usiadł obok dziewczyny.
-Hej Lucy.-mówił sam do siebie, ale czuł się lepiej. - Wiesz... Martwimy się. Proszę wyjdź z tego i obudź się. Kiedy to zrobisz będziemy świętować... muszę ci powiedzieć jeszcze jedno...
Wstrzymał się chwile. Wziął głęboki oddech. 
- Kocham cie...
***
Koniec 4 rozdziału. 
Jak pisałam to co się stało z Lucy, przypomniało mi się jak wyglądał moja siostra cioteczna po wypadku. 
No ja jej nie widziałam ale mama mówiła mi jak wygląda.
No na pewno moja siostra wyglądała o wiele gorzej.